Być może trudno Ci będzie w to uwierzyć, ale nie jestem botem, ani sztuczną inteligencją, ani zaprogramowanym generatorem artykułów porannego przeglądu prasy. Zdjęcia, które widzisz obok, nie znalazłem w internetowych czeluściach, a tekst, który czytasz powstał w prawdziwej, choć już z lekka posiwiałej głowie.
Odkąd pamiętam moją pasją było tworzenie. Niezależnie od tego, czy pisałem programy, dla których poświęciłem połowę swojego zawodowego życia, czy kierowałem ludźmi - co zajęło mi jego drugą połowę, czy konstruowałem meble, budowałem piec, szyłem albo gotowałem - zawsze kręcił mnie ten ojcowski dreszczyk emocji, który pojawia się, kiedy nadajesz tchnienie czemuś nowemu, co bez odkrojenia sporego kawałka siebie, nigdy nie miałoby szansy powstać.
W tej mojej twórczości, najważniejsze jest dla mnie, aby znajdować kupca dla swoich dzieł. Rzecz jednak nie w płaceniu gotówką, ale kupowaniu rozumianym jako docenienie i uznanie. Każdy potrzebuje uznania. Ja potrzebuję go zapewne bardziej niż inni, co mój serdeczny przyjaciel zza płota często mi uświadamia. Zapewne, gdybym był artystą malarzem, prezentowałbym swoje obrazy na ulicy, w jakimś ruchliwym miejscu i szybko straciłbym wenę, gdybym nie widział żadnego zainteresowania przechodniów. Ale nawet gdybym nie dostawał złamanego grosza za swoje dzieła, to w zamian za słowa zachwytu co jakiś czas, mógłbym tam zapuścić korzenie, malując.
Nie wiem czy też tak masz, ale mnie, rozpoczynanie kolejnej dekady życia motywuje do przemeblowań. Przekroczenie połowy dystansu na setkę, które obchodziłem całkiem niedawno, zaowocowało dwoma mocnymi postanowieniami. Pierwsze, czyli wywrócenie do góry nogami swojego trybu życia, udało mi się skutecznie zrealizować, tak jak zaplanowałem, o czym pewnie wkrótce napiszę. Drugie, czyli stworzenie własnego bloga właśnie zaczynam realizować.
Po co to robię? Trochę już chyba odpowiedziałem na to pytanie: chcę tworzyć, ale tak, żeby wzbudzało to zainteresowanie, a może nawet i uznanie. Bez zainteresowania, pewnie przestanę pisać. Ale nie traktuj proszę, drogo internauto, tego ostatniego zdania jak emocjonalny szantaż z mojej strony. Każdy twórca ma swoją karmę, a ja nie potrafiłbym jak Norwid, czy van Gogh, znaleźć tyle zapału twórczego co oni, bez dostrzeżenia ze strony świata.
O czym chcę pisać? O wszystkim, co mi najczęściej chodzi po głowie. A ponieważ najczęściej myślę o podróżowaniu, jedzeniu, relacjach międzyludzkich, samorealizacji, seksie oraz polityce, to właśnie tym sprawom będę poświęcał najwięcej miejsca w moich tekstach.
Nie potrafię powiedzieć, czy to, o czym będę pisał może być dla Ciebie, drogi internauto, interesujące. Jeśli jednak zdecydujesz się, choćby z rzadka, na czytanie moich tekstów, to chciałbym zachęcić Cię do ich komentowania. Każdy Twój wpis będzie dla mnie cenny i obiecuję, że zapoznam się z nim z należytą uwagą.
Komentarze do moich tekstów oraz komentarze do komentarzy możesz umieszczać anonimowo, podając wymyślony przez siebie pseudonim. Komentarze są niezwłocznie umieszczane na stronie. Zastrzegam sobie jednak prawo do usuwania, bez powiadamiania, komentarzy przejawiających nienawiść lub zawierających wulgaryzmy (według mojej subiektywnej oceny). Możesz także napisać do mnie, za pośrednictwem formularza dostępnego na stronie lub bezpośrednio na email kontakt@nienasycony.pl.
Zapraszam Cię do mojego bloga 😊
Robert Biernat